niedziela, 27 kwietnia 2014

Cena wolności

Po kilku porażkach związanych z pisaniem postów i ciągłym usuwaniem ich niezakończonej treści, popadałem w taką melancholię, że bałem się wręcz zaczynać pisać znów od nowa i odnowa.
Ściągnąłem album zespołu na którym opierał się etap mojego dzieciństwa a mianowicie chodzi mi o Metallicę i przypominając sobie piosenki, przypominałem sobie także właśnie te młode lata kiedy dzieci słuchały smerfnych hitów a kiedy ja słuchałem Metalliki i ATB. Jedna z piosenek a mianowicie Unforgiven II na nowo mnie wciągnęła w innym świetle niż do tej pory widziałem. Słuchając tego zespołu nie patrzę na niego jak na rozrubantów muzycznych lecz doszukuję się części swojego życia w tych Amerykańskich tekstach. Wiele ostatnimi dniami się działo i jeszcze wiele się wydarzy nowego - dobrego i złego. Tak własnie płynie w nas ludziach linia życia, przysłowiowo - na kole, raz na górze raz na dole. Piosenkę tą chciałbym zadedykować najbliższej mi osobie ponieważ jej tekst oddaje moje uczucia.
Flagi w tle nie odbierajcie jako sprawy polityczne lecz jako sprawy WOLNOŚCIOWE. Tak, nie bez powodu umieściłem tu flagi Polski tylko flagę USA. Dotarło do mnie w ostatnich trudnych dniach to jaką wagę i wartość ma cena wolności wszelakiego rodzaju.
(Spocznij obok mnie, powiedz co ci zrobili
Powiedz to słowami, które chcę usłyszeć, by odgonić moje demony. 
Drzwi są teraz zamknięte, lecz jeżeli jesteś szczera - zostaną otwarte
Jeśli ty zrozumiesz mnie, ja zechcę zrozumieć ciebie.)
Czasami przychodzi w życiu chwila kiedy czujemy się czymś zablokowani, nie możemy czegoś osiągnąć bądź czujemy się zatrzymywani czymś z zewnątrz. Zawsze w momentach słabości zadajemy sobie pytanie, czemu, dlaczego itd. 
Tu nasuwa mi się przykład wolności jaka panuję w stanach zjednoczonych. Zawsze byłem przeciwny polityce jaka tam panuje i tego jak traktują oni innych z poza kontynentu pn amerykańskiego. Al eostatnio zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę wolność narodziła się własnie tam. 
(Spocznij obok mnie, pod tym przeklętym niebem
Przez czerń dnia, mrok nocy, dzielimy ze sobą nasze życie
Drzwi otwierają się z trzaskiem, ale nie widać prześwitującego słońca
Blizny na czarnym sercu coraz ciemniejsze
I wciąż nie widać prześwitującego słońca)
Nie ważne, że bezrobocie tam się powiększa, nie ważne, że więzienia są pełne, nie ważne, najważniejsze jest to, że to wszystko jest ceną wolności a co się dzieje z człowiekiem?! To zależy tylko od niego.
Ludzie dostali prawo do prawdziwej demokracji. To oni decydują za to jak będą żyć i jak skończą, czy będą bogaci czy bezdomni bądź czy na pogrzebie będzie masa ludzi albo będzie to samotny pochówek.
Ważne jest to, że jeśli chcesz coś wykreować i stworzyć, to nic nie stoi na przeszkodzie. Myśląc o Ameryce, nie myślę o drapaczach chmur lecz widzę, długie szerokie trasy biegnące przez wszystkie stany, widzę kaniony, piękne domy, góry lasy, widzę tylko piękno, i ostatnie dni pokazały mi to, że w tym gównie które nas otacza, najważniejsze jest szukać pozytywów.
(Nie, nie prześwituje...
Żaden promień...

Co czułem, co wiedziałem
Przewracając strony, przewracając głazy.
Stoisz za drzwiami, czy mam je otworzyć dla Ciebie?

Co czułem, co wiedziałem.
Chory i zmęczony, zostałem sam.
Mogłabyś Ty tu być
Bo czekam na ciebie
A może tobie też nie chcą wybaczyć?)
Tak więc zacząłem doszukiwać się wolności w życiu, nie wolności dotyczące mnie, nie czuje się jakbym żył za kratkami, doszukuję się tego czego do tej pory nie dostrzegałem, doszukuję się tego co jeszcze mogę zrobić. Zacząłem odbudowywać kontakty z ludźmi, z którymi już dawno nie rozmawiałem, teraz przyszedł także czas na odbudowy najbliższych relacji.
(Chodź, spocznij obok mnie, Przyrzekam to nie boli 
Ona już mnie nie kocha, ona kocha mnie wciąż, lecz nigdy mnie nie pokocha
Położyła się obok mnie i będzie tam, gdy odejdę.
Blizny na czarnym sercu coraz ciemniejsze
Tak, ona będzie tam gdy odejdę
Tak, ona będzie tam gdy odejdę
Na sto procent tam będzie)
Będąc w związku, wielu ludzi z czasem zatraca wartości wobec innych, mówi się, że ten kto żyje przeszłością, nie ma przyszłości. Dla mnie jest to nie prawda, bo to dzięki przeszłości została wykreowana przyszłość i to własnie przeszłość ciągnie dalej teraźniejszość. Ile razy każdy z nas przechodził chwile kiedy najchętniej chciałby zapakować do wora i wrzucić do Wisły? Nikt się tego nie wyprze, a dlaczego ? Ponieważ jesteśmy ludźmi i wszyscy jesteśmy tacy sami lecz każdy żyje innym życiem.
(Co czułem, co wiedziałem
Przewracając strony, przewracając głazy.
Stoisz za drzwiami, czy mam otworzyć je dla ciebie?

Co czułem, co wiedziałem.
Chory i zmęczony, zostałem sam.
Mogłabyś Ty tu być, bo czekam na ciebie.
A może tobie też nie chcą wybaczyć?

Spocznij obok mnie, powiedz mi, co zrobiłem
Drzwi są zamknięte, twoje oczy też
Ale teraz widzę już słońce, teraz dostrzegam słońce.
Tak, teraz to widzę...)
Najbardziej ludzi boli to gdy ktoś jest zaślepiony codziennością a druga połowa zaczyna żyć nagle innym życiem. Nadchodzi czas rozstań itp ale to własnie wtedy obarczamy winą własnie tą drugą połowę. A to od nas tak naprawdę zależy czy ta druga połowa będzie czuła się z nami dobrze. To właśnie jest dla mnie wolność o której chce sklecić kilka zdań, wolnością jest własnie to, ze to od nas zależy co się wydarzy, to my kreujemy przeszłością wspomnianą przyszłość.
(Co czułem, co wiedziałem
Przewracając strony, przewracając głazy.
Za drzwiami, czy powinienem je otworzyć dla Ciebie?

Co czułem, co wiedziałem.
Chory i zmęczony, zostałem sam.
Mogłabyś Ty tu być, bo czekam na ciebie
A może tobie też nie chcą wybaczyć?)
Czasami musimy postępować wbrew czyjejś woli, by kiedyś w życiu musiało stać się coś dobrego, wiadome jest to, że przychodzą także chwilę, kiedy ktoś wmawia nam prawdę, że wszystko przez nas się dzieje ale wiedzcie strony przeciwne, że to przez nas powstanie coś nowego i czasami jedna strona musi dominować by obie miały dobrze i musi także nadejść czas, kiedy role się odwrócą.
(Co czułem, co wiedziałem
Przewracając strony, przewracając głazy.
Stoisz za drzwiami, czy mam otworzyć je dla ciebie?
(Nigdy wam nie wybaczę)

Co czułem
Och, co wiedziałem
Wezmę ten klucz i zakopię w Tobie.
Bo tobie też nie wybaczono (nigdy wolny, nigdy sobą)
Bo tobie też nie wybaczono.)
Priorytetem wolności jest to by zawsze mieć otwarte oczy ale nie dać doprowadzić się do szaleństwa a także nie spowodować by ktoś zwariował przez nas. Najważniejsze jest to by mieć świadomość tego, że ktoś może przez nas także cierpieć ale trzeba umieć naprawiać, bo palić mosty jest najłatwiejszą drogą dla najsłabszych, a budować nowe i kolejne, potrafią tylko Ci którzy umieją dostrzegać innych a przede wszystkim umieją przebaczać i rozumieć.

Z góry przepraszam za bardzo trudny post, lecz łatwiej nie mogę go wyrazić a tylko najlepsi zrozumieją co mam na myśli.
Ze szczególnymi  pozdrowieniami dla Tomka Ś.

poniedziałek, 31 marca 2014

Nie pije więcej.

Jak w temacie, wiadomo o co chodzi.
Często powtarza się to będąc na kacu. Czasami po zrobieniu czegoś głupiego np po wypowiedzeniu niepotrzebnych zdań, agresywnych zachowań, zdrad itd...
Na szczęście, w moim wypadku raczej nie zdarzyło się nic z wyżej wymienionych.
Często zawodzi nas również pamięć, moja natomiast będąc pod wpływem, spada nieznacznie, hmm ujmę to tak:
-Po trzeźwemu, moja pamięć wynosi wg mnie około 94%
-Po pijanemu spada ona do około 86%.
Tak więc śmiem twierdzić, że nie rozumiem czasami jak ktoś po jakiejś akcji, na następny dzień mówi, że czegoś nie pamięta, zwłaszcza jeżeli chodzi o jakiś incydent itp.
Zazwyczaj gubiłem bardzo błahe rzeczy.
Wiedziałem natomiast, że po pijaku można kupić np samochód i na drugi dzień nie wiedzieć do kogo należy i tym bardziej, chodzić i wypytywać ludzi, czyj to pojazd (pozdrawiam Daniel). Nie spotkałem się natomiast z faktem, że można coś kupować będąc na kacu. Nie chodzi tu o kupienie wody mineralnej albo soku czy kartonu mleka bo suszy. Chodzi tu o fakt, który przytoczę. Po imprezie która była kilka tyg temu (pozdro Adrian), następnego dnia postanowiłem zakupić sprzęt grający do domu, aby cóż, słuchać muzyki, co tu dużo mówić (na telewizorze brzmiała ona gorzej niż ja nucę i śpiewam). Natomiast po ostatniej imprezie, a dokładniej przed wczoraj, haha... POSTANOWIŁEM KUPIĆ AUTO i to tak spontanicznie, że dalej nie dochodzi do mnie, że jutro je odbieram po pracy ^^ I to nie byle jakie bo Audi A4. Stary dziadek ale cieszę się razem z żonką, że będzie czym śmigać. No i tym bardziej, cieszę się z tego, że na to auto zarobiłem własną ciężką pracą i będzie to mój pierwszy samochód który wypracowałem.
Cieszę się natomiast najbardziej, że w początkowej fazie urodzinowej imprezy, przełamałem swoje poczucie skromności i krępowania się i zaszalałem na parkiecie, prawdopodobnie jak nigdy :) Hehe, wreszcie moja luba będzie miała towarzysza na każdą okazję, czy to w domu czy to u kogoś czy na jakiejś zabawie.
Był to wieczór o tyle ciekawy, że poznałem nowych sympatycznych ludzi, i naprawdę bawiłem się jak rzadko kiedy. Również dowiedziałem się, że mój blog na razie może nie jest komentowany, ale posiada czytelników (Dzięki wszystkim za opinie i poruszenie pewnych wątków, które tutaj zamieszczam) :).
Tymczasem, w miesiącu pracy przekroczyłem 200h, zaczyna się więc dziać to samo co w PL, gdzie udało mi się pobić rekord około 320, przepracowanych godzin. Cóż, jeżeli każda impreza ma się kończyć zakupami, to myślę, że trzeba zacząć pracować od rana do nocy, żeby na wszystko wyrobić zwłaszcza, że przyświeca ciepłe słońce.
A własnie, a może by tak kupić łódkę, chociaż małą... Hmm, muszę chyba wybrać się z flaszką wódki do Adiego (byle by nie okazało się dzień później, że wziąłem kredyt na dom z wysokim oprocentowaniem :):):))
Hehe, Fajnie było i pozdrawiam wszystkich ;)

wtorek, 25 marca 2014

Stare dzieje

W przeddzień informacji o śmierci kolegi, naszło mnie coś, co popchnęło mnie do chęci odświeżenia znajomości z dawnym towarzystwem. Założenie facebooka pozwoliło mi na szybsze odnalezienie dawnych znajomych.
Byłem przeciwny facebookowi, ze względów takich, że nie był mi on do niczego potrzebny ale w momencie kiedy nasza klasa umarła, żal było mi stracić kontakt z ludźmi.
Cóż, jedną z najważniejszych osób był Kenet ale jak w ostatnim poście wspomniałem, z nim już niestety się nie zobaczę.
Od tamtej chwili udało mi się uchwycić parę osób i byłem mile zaskoczony jak ich życie się zmieniało przez ostatnie lata.
Nie jeden z nich jest już po ślubie, nie jeden z nich ma już dziecko albo jest ono w drodze.
Niestety z każdą osobą z którą rozmawiałem, słyszałem jedno i to samo: "w Polsce jest parszywie z pieniędzmi". Niestety bardzo mnie to niepokoi aczkolwiek swój kryzys przeszedłem, śmiem twierdzić gorzej od wielu znanych i nieznanych mi ludzi. Wiem jak to jest i co mogę powiedzieć ?! -Walczcie, puki jeszcze się da. Podejrzewam, że ta zielona wyspa jaką jest Polska, może w niedługim czasie stać się Ukrainą, jeżeli kryzys gospodarczy nadal będzie trwał.
Cieszę się natomiast, ze napisała hehe "Asior Simonov" do mnie ^^ wczorajszego dnia. Dobrze było pogadać bo miałem już wrażenie, że nasz kontakt na stałe się urwał bez powodu, i byłem powoli w stanie w to wierzyć. A tu niespodzianka.
Nie jedna osoba została np ratownikiem medycznym albo magistrem itp itd. No świat się zmienia z każdym dniem, ludzie się także zmieniają.
Lata temu świat dorosłości wyobrażałem sobie inaczej, inaczej także wyobrażałem sobie ludzi i to czym będą się zajmować. Przede wszystkim nie zapatrywałem się na to z pozycji osoby z olejem w głowie.
Czasami przypominam sobie wspólne akcje typu wystrzeliwanie gaśnic w szkolnych kiblach, rzucanie petard na korytarzach, zastawianie drzwi klasowych szafami, tak by nikt nie mógł wejść, rzucanie krzeseł z okien szkolnych, które wbijały się w ziemie, dalej, posiadówy na ławkach po nocach, wspólne ogniska albo dobry browar na boiskach, jazdy w tramwajach i na praktykach, łapanki policyjne i wiele wiele innych. Czasami chciałbym żyć w tamtych czasach, może kasy się nie miało ale życie smakowało jakoś lepiej niż teraz kiedy trzeba zacharowywać się całymi dniami w pracy i czasami z brakiem możliwości skorzystania z weekendów wolnych.
Marzy mi się przylecieć do Polski i właśnie zgromadzić choć część starej ekipy i wypić wspólnie browara.
Pozdro dla:
-Śmishnego
-Kwiatka
-Baśki
-Cegły
-Aviego
-Kaczora
-Radoni
Bo takich ekip się nie zapomina.
No i niestety Keneta którego już z nami nie ma. A także całej reszty której nie wymieniłem, bo musiałbym rozpisywać się do jutra.

czwartek, 20 marca 2014

Mroczna noc.

Raptem godzinę temu, może trochę więcej, doznałem pewnego olśnienia. Rozpocząłem kilka dni temu poszukiwania pewnej osoby na portalach społecznościowych ale nie mogłem jej odnaleźć.
Kiedy zacząłem rozmawiać ze wspólnymi znajomymi, dowiedziałem się czegoś, co powaliło mnie z nóg i na pewno odbije się to na moich najbliższych dniach. Otóż osoba z którą utrzymywałem rewelacyjny kontakt za czasów szkoły, następnie trochę słabszy (drogi się rozchodzą) a gdzieś w głębi, miałem wrażenie, że jest to osoba z którą można dosłownie "KONIE KRAŚĆ" i osoba na której mogłem polegać na zabój, niestety umarła pod koniec 2012r. na skutek tragicznego wypadku samochodowego.
W tym także roku raptem kilka dni wcześniej zmarł mój kochany ojciec. Nie ruszam tej historii. Ruszam historię człowieka mającego raptem 23 lata, człowieka który miał przed sobą całe życie a jego osoba, pewna siebie mogła sprostać wyzwaniom codzienności.
W głębi ducha jest mi niesamowicie ciężko, ponieważ ostatnia wspólna posiadówa była kosmiczna i nigdy nie podejrzewałem, że kolejnej już nigdy nie będzie.
Zastanówcie się jak może poczuć się osoba dowiadująca się, że jeden z jego najlepszych kolegów, zmarł prawie 1,5 roku temu. Byłem w tym czasie w Polsce ale nikt nie powiedział mi co się stało. A mogłem go chociaż pożegnać, raptem kilka dni po swoim ojcu. Przerasta mnie to co dzieje się wokół, passa której końca nie widać.
Zachowuję wielkie wspomnienia, Wielkiego młodego człowieka.
                                                       "Odpoczywaj w spokoju Kenet"
                                                                                                     Vulture

środa, 19 marca 2014

Sukces zawodowy

Otóż sukces zawodowy nie wiąże się tylko z zakończeniem szkoły zawodowej bądź szkoły średniej, czasami także tylko jednego kierunku studiów. Problem bezrobocia często wyobrażany jest w sposób taki, że "muszę iść do roboty, ale za 1200zł nie będę robił".
Teraz najważniejsze pytanie, do jakiej roboty chcesz iść, i jakie masz kwalifikacje ?
I tu zazwyczaj słyszy się "muszę mieć 2000zł na rękę". Dalej idzie za tym - dostaniesz 2000zł, dostaniesz 3000zł na rękę ale co firma dostanie w zamian ?
Osobiście po zakończeniu szkoły zawodowej, sądziłem, że jestem gotowy do rozpoczęcia życia osoby samodzielnej, dorosłej. Problemem największym natomiast nie było to, że skończyłem tylko zawodówkę, problemem było to, że nie posiadałem doświadczenia zawodowego. Bardzo w Polsce rażące jest to, że pracodawcy przestali przyuczać osoby młodsze do zawodu jakiegokolwiek, to stanie się wielkim problemem za kilka lat, ze względu na to, że starzy fachowcy odejdą na emerytury a młodzi z palcem do dupy sobie bez ich pomocy nie trafią. Razi mnie także to, że nieraz pracownik pracujący lat 30 czy 40 w danym zawodzie, zarabia mniej po tylu latach niż młody niewykwalifikowany pracownik otrzymuje na start. Najgorsze twierdze było nie pokierowanie dziecka już za młodu, czym się kierować i jak patrzeć na szarą rzeczywistość, najłatwiejszą drogą było wmawianie "musisz się uczyć, ucz się i czego ty się nie uczysz" albo "jak skończysz szkołę to pójdziesz do pracy". Innymi słowy, "PUSTE GADANIE". Dziecko trzeba nakierowywać w życiu, mówiąc "musisz się uczyć bo nawet sprzątaczka dzisiaj musi mieć wykształcenie" kreuje u dziecka wizerunek na zasadzie "muszę jakoś skończyć szkołę, jakąkolwiek, byle by było to chociaż gimnazjum, niezależnie z jakimi ocenami, najważniejsze, żeby nauczyciel przepuścił". Tu nie chodzi o to by myślenie dziecka kierować ku nicości bądź pozostawiać go w wiecznej niepewności. Dlaczego nie wytłumaczyć dziecku np "Musisz skończyć szkołę średnią, by później iść na studia, które pomogą ci spełniać marzenia", dobrze przy tym jest rozmawiać, zadając pytania np: kim chciałbyś zostać w przyszłości, bądź jaki zawód najbardziej Ci się podoba? Dodajmy także przy tym np: Jeżeli byłbyś kapitanem statku, mógłbyś kierować ogromnym okrętem i zarabiać dużo pieniędzy, przy tym się nie zmęczyć i mieć dużo wolnego czasu, albo jeżeli poszedł byś na medycynę, mógłbyś ratować ludzkie życie, walczyć z groźnymi wirusami używając do tego specjalnej technologii. Można też powiedzieć, że mógłbyś po studiach zostać komendantem policji albo detektywem, który codziennie musi rozwiązywać jakieś zagadki. Najważniejsze by już od dziecka kreować wizerunek zawodowy. Nie jest powiedziane, ze dziecko zostanie akurat daną osobą ale trzeba kierować go w stronę studiów i nie mówiąc tylko "ucz się". Poza słowami "ucz się" musisz dziecku dawać dobry przykład, najlepiej ucząc się z nim w wolnych chwilach, przy tym także poszerzając swoją wiedzę. Jeżeli obiera się kurs na wyjazd do pracy za granicę to w tym momencie obalę pewne MITY!. Mianowicie wybranie się na truskawki, ogórki, malowanie i wykończeniówkę a także sprzątanie czy opiekę nad osobami starszymi bądź dziećmi wg mnie przekreśla przyszłość człowieka. Nie są to zawody dzięki którym można się rozwijać, chodzi mi o to, że wielu ludzi idąc do pracy sezonowej, stara się już w niej zostać a za tym idzie praca tzw "na czarno" i za marne pieniądze, śmiem twierdzić także, że dialog na zasadzie "załatw mi pracę" często jest kierowany do osób, które przechwalają się, ile one nie zarabiają i jakich one nie posiadają znajomości i możliwości, zarazem kończy się to krótkie zdanie tylko na OK, w odpowiedzi od strony drugiej. Takie prace można mieć tylko w ramach fuchy. Nie dają one żadnych innych możliwości (sporadycznie zdarzy się wyjątek).
Będąc za granicą trzeba także wiedzieć, że czasy się zmieniły i j.Angielski traktowany dzisiaj jest jako język dodatkowy a nie główny. Dzisiaj jadąc np do Niemiec czy Szwecji, obywatele tych krajów mają gdzieś to czy ty mówisz po Ang, Włosku czy Suahili czy jakoś tak. Dla nich liczy się to byś mówił w ich rodowitym języku !!! Pisze o tym ponieważ ja i kilkoro znajomych z okolicy (których serdecznie pozdrawiam), przechodzą to samo, znamy Ang, Rosyjski ale gówno z tego, skoro Norweg chce w swoim kraju by mówiono po jego jemu.
Drugi mit który obalę, to to, że za granicą może pracować każdy. Otóż nie ! Kraje o wysokim poziomie gospodarczym poszukują tylko pracowników wykwalifikowanych i po studiach. Otóż Polak na wykończeniówce zarobi tutaj mając firmę około 200NOK /h przy czym pracownik Norweski zarobi NOK min 500...
Najważniejsze jest to by skończyć szkołę wyższą i jeżeli chcesz mieszkać za granicą kraju, musisz nauczyć się języka rodowitego danego kraju. To nie jest trudne, polecę np stronę www.my-language.pl gdzie za miesiąc naprawdę dobrego nauczania zapłacisz około 60zł i uczysz się ile tylko chcesz.
A gdy pada pytanie, co zaoferujesz firmie ?
-Po szkole, jesteśmy w stanie przedstawić swoje kwalifikacje i chęć pracy na rzecz rozwoju firmy. A znając  język np norweski będąc w Norwegii, jesteśmy w stanie pracować małym trudem, za ogromne pieniądze. Świat się przekształca i miejsca pracy w produkcji się zmniejszają nt rośnie zapotrzebowanie na usługi. Musimy zastanowić się nad przekształceniami w najbliższych około 15 latach i wybrać taką dziedzinę, która będzie rozwojowa i łatwa do przebranżowienia bądź przekształcenia.
       NAJWAŻNIEJSZE JEST, MIEĆ WIARĘ W SIEBIE  a lenistwo zostawić po godzinach.
                                                                                         Vulture

niedziela, 16 marca 2014

Nato kontra ZSRR z oczu Norwega

Ja żołnierz Wojska Polskiego przysięgam
służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej,
bronić jej niepodległości i granic.
Stać na straży Konstytucji,
strzec honoru żołnierza polskiego,
sztandaru wojskowego bronić.
Za sprawę mojej Ojczyzny,
w potrzebie krwi własnej ani życia nie szczędzić.
Tak mi dopomóż Bóg.

Oto słowa przysięgi żołnierza Rzeczypospolitej Polskiej
Dzisiejszy system obrony państwa przeszedł pewną modernizację i został unowocześniony w miarę sytuacji gospodarczej kraju. Przenieśmy się jednak do czasu zimnej wojny.
Mój szef mający obecnie 56 lat, w trakcie rozmowy poruszył temat historii Polski a dokładniej zaczął wspominać dzięki temu swoje dobre czasy w służbie poborowej w Norwegii.
W wojsku głównym tematem nauk sztuki wojny był układ warszawski. Norwegowie bardzo często ćwiczyli obronę, na wypadek ataku na Europę. Obecny skład armii czynnej nie przekracza 7000 żołnierzy i kilkudziesięciu okrętów wojennych, natomiast wyposażenie wojska można porównać do Amerykańskiej armii, czyli jest ono technologicznie, na najwyższym poziomie.
W sierpniu zabrałem mojego pracodawcę do muzeum lotnictwa w Krakowie i ku mojemu zdumieniu, był on zaskoczony. Nie spodziewał się, że technologia radziecka prawie nie odbiegała od technologii NATO, był zaskoczony samolotami, helikopterami i zestawami przeciwlotniczymi, jak twierdził, wiele uczono go na temat wyposażenia państw układu warszawskiego ale spodziewał się bardziej sprzętu naprawdę przestarzałego i na strasznie niskim poziomie. Propaganda NATOwska także chciała zmobilizować żołnierzy i dać im wiarę w zwycięstwo w razie boju. Nie szczędził też chęci do strzelania z Automatu Kałasznikowa, więc umożliwiłem mu spełnienie marzeń i zabrałem go na strzelnicę nieopodal Żąski.
Ku mojemu zdumieniu, na odległość około 50m wyrżną wręcz tarczę jakby co najmniej używał karabinu snajperskiego, (Norwegowie to urodzeni łowcy i już od młodych lat część z nich miała kontakt z bronią myśliwską) ale najbardziej podobały mi się jego słowa po wystrzeleniu drugiego magazynka: "Zawsze w wojsku mówiono o tym karabinie, wielokrotnie widziałem jego zdjęcia, mogłem ujrzeć go w wielu filmach, ale nie sądziłem, że strzelanie z niego to czysta przyjemność, coś wspaniałego!". Na jego życzenie, nagrywałem nawet filmiki gdy strzelał. Po wszystkim widziałem w jego oczach chęć posiadania czegoś takiego...
Następne 1,5h temat się nie zmieniał, strzelanie, AK, omawianie tarczy... Nie ukrywam, że strzelałem ostatnim razem kilka lat temu ale udało mi się tarczę-postać unieszkodliwić równie skutecznie, tyle tylko z większym rozrzutem. Nie chybiłem ani raz. Dla mnie strzelanie z tego było również świetne, spodziewałem się trochę większego odrzutu, ale poza tym podobało mi się jego wykończenie.
Tak więc mamy porównanie tego, jak z perspektywy żelaznej kurtyny, my patrzyliśmy na świat, i to dla nas armia NATO była gorzej wyposażona a za żelazną kurtyną panowała bieda i wieczny kryzys.
Pamiętam usłyszane gdzieś w TV słowa z filmu dokumentalnego, kiedy to jakiś ważny rosyjski dowódca czy prezydent, nie wiem, mniejsza, powiedział w trakcie kłutni do jakiegoś brytyjskiego polityka pewne mocne słowa: "Jak byśmy chieli, to wielka Brytania stała by się prowincją związku radzieckiego", tak więc oblicza historii wahają się między sobą a nacisk trzeciej wojny światowej był wyczuwalny jak oddech na karku.
                                                                                           Vulture

sobota, 15 marca 2014

Shoping

$$$ Tak się dzieje jak gotówka wpłynie...
Pracuje się na nią cały miesiąc, żeby wydać ją w klika chwil...
Znalazłem nareszcie dzień wolny dla siebie i rodziny. Wybraliśmy się wspólnie do Stavanger na zakupy.
Nie obyło się bez sklepów z ciuchami w które cała trójka musiała się zaopatrzyć.
Jestem nadal pod wrażeniem cen.
Za zakupy które dzisiaj zrobiliśmy, zapłaciłem prawie 3 dni mojej pracy. W Polsce w tych samych sklepach, za te same rzeczy zapłaciłbym około 20 dni mojej pracy. Przebicie jest niesamowite a światy różnią się ze sobą niewyobrażalnie.
W polskim sklepie zapłaciłem prawie połowę wydanych dzisiaj pieniędzy i to za kilkanaście art. spożywczych. Produkt sprowadzony do NO z PL jest droższy od 400% - 1500% w porównaniu do tego z półki na terenie RP. Cóż, osoby prowadzące sklep muszą wyżyć i muszą zarobić, taka kolej rzeczy ale cieszę się, że mamy dostęp na obczyźnie do tego co polskie.
Dzień minął nawet fajnie, nie padało w drodze do Stavanger i w samym mieście.
Udało nam się płynąć nowym promem pasażerskim produkcji POLSKIEJ! I zrobił fajne wrażenie (jak to nowy) aczkolwiek wikingom nie przypadł on jakoś strasznie do gustu, lecz wina nie nasza, wręcz śmiem twierdzić, że klient norweski nie przewidział kilku rzeczy zlecając konstrukcję.
Natomiast siedzenia a wręcz fotele były strasznie wygodne. Trochę bryzy morskiej też udało nam się zaczerpnąć :)
Wracając natomiast dopadła nas ulewa.
Cieszę się, że żona się cieszy bo jak ona się cieszy to i ja się cieszę a przy tym cieszymy się wszyscy ha!
To będzie chyba moje motto ...
Pomimo pobytu tutaj wręcz ponad 1,5 rocznego dalej fascynuję się okolicą, życiem Norwegów i technologią jaką dysponują, śmiem powiedzieć że obok drewnianych domów z kominkami stoją platformy wiertnicze, zakłady produkcyjne i stocznie, wyposażone w najnowocześniejszy i zarazem najdroższy sprzęt a komunikacja tutaj wiążąca się przede wszystkim z kulturą bije Polskę na wszystkich frontach.
Natomiast uprzejmość i życzliwość mieszkańców tego kraju wygląda wręcz jak na filmie, ile można się uśmiechać i cieszyć życiem ?
Nie wiem...
Martwi mnie tylko podział obcokrajowców, którzy zamiast asymilować się, ukrywają się w grupach a mowa tutaj o arabach, którzy nadal myślą, że są u kogoś i wolno im wszystko, ciekawe ile musi minąć pokoleń by przejrzeli na oczy i  zrozumieli, że tak samo jak ja, oni tutaj także są gościnnie...
Pomysł na następnego posta także mam :)
Opisze w nim jak wygląda demokracja od dziesięcioleci, jak od lat kilkunastu i jak postrzegano nas za komuny właśnie w Norwegii i to z relacji opowiadań Norwegów z którymi mam na co dzień do czynienia, czyli Układ Warszawski VS NATO :)